Archiwum

Nieustające problemy z ruskim

Ukazał się XVII tom Encyklopedii Katolickiej, wydawanej od roku 1976 przez Katolicki Uniwersytet Lubelski. Obejmuje on hasła od „republiki” do „Serbii”. Wśród 1915 haseł są też: „Ruś, Ruś Kijowska”, Ruś Halicko-Włodzimierska”, „Ruska literatura religijna” i „Ruska sztuka sakralna”. Jest też „Rusinowa polana”, ale z odsyłaczem do „Jaworzyny rusinowej”. I to wszystko z dziedziny rusko/rusińskiej. Wprowadzenie do hasła o literaturze religijnej oznajmia: „literatura chrześc. rozwijająca się między X a XVII w. na terenach dawnej Rusi (obecnie Białoruś, Rosja i Ukraina), chronologicznie poprzedzająca ros. literaturę rel. (Rosja VIII)”. Identycznie kończy się wprowadzenie do hasła o sztuce sakralnej: „w aspekcie hist. poprzedzająca rosyjską sztukę sakralną”. Amputowanie białoruskiej i ukraińskiej kontynuacji ruskiej spuścizny, i ograniczenie jej wyłącznie do rosyjskiej, woła o przypomnienie elementarnej prawdy:

 „Coraz rzadziej się pamięta, że słowo "ruski" oznacza tyle co odnoszący się do Rusi Kijowskiej lub do wschodniosłowiańskich ziem Korony zwanych Rusią, w praktyce więc do terytorium obecnej Ukrainy. To język ukraiński jeszcze kilkadziesiąt lat temu nazywano ruskim. Rosja zaś aż do XIX w. była określana jako Moskwa, co miało swoje znaczenie polityczne. Dyplomacja Rzeczypospolitej odrzucała bowiem pretensje tego państwa do ziem ruskich i do 1764 r. odmawiała nawet uznania tytułów "cara wszystkiej Rusi" i "cesarza rosyjskiego", konsekwentnie określając władców sąsiedniego kraju jako carów moskiewskich. To właśnie kwestia przynależności politycznej ziem ruskich sprawiała, że w XIX w. próby współdziałania między polskim ruchem narodowym a rosyjskimi rewolucjonistami, w 1919 r. zaś między II RP i rosyjskim Białymi, spaliły na panewce. Polacy chcieli odbudowy Rzeczypospolitej jako federacji czy konfederacji w granicach z 1772 r. z ziemiami ruskimi, podczas gdy Rosjanie zgadzali się jedynie na tzw. granice etnograficzne dla Polski, utożsamiając ziemie ruskie z rosyjskimi”(Łukasz Adamski„ „Nie świętujmy plugawych zwycięstw!”, „Gazeta Wyborcza” 28.09. 2012).

Nie uwzględniono w EK hasła „Rusini”, choć wspomina się o nich np. omawiając Mukaczewo. Nie wyjaśniono sensu terminu „ruski”, choć w haśle „Łemkowie” napisano, że to „górale ruscy”. Efektem takiego podejścia do ruskiej problematyki jest to, co autorytetem katolickiej wyroczni dezinformować będzie czytelników zainteresowanych Preszowem. W tym haśle (w 16. tomie EK) napisano, że struktura narodowościowa tego słowackiego miasta w XIX w. „uległa zmianie (zaczęła przeważać ludność słowac. i ros.)”. „Wykaz skrótów EK” nie kryje niespodzianek: ros. znaczy rosyjski. Typowa już niestety sprawa, o której pisałem w tekście „Dziki błysk w szczęce Ukraińca albo problemy z ruskością. Może autor hasła użył skrótu rus., może napisał „ruska”, w każdym razie korektor (młody wiekiem i powodowany poprawnością?), nie znając opisanego przez Adamskiego znaczenia terminu „ruski”, dokonał deportacji w XIX w. Rosjan do Słowacji.

Nie ma dnia, by nie zjawił się w przestrzeni informacyjnej przekaz dezinformujący czytelnika/słuchacza/widza odnośnie spraw dotyczących wschodnich sąsiadów. Większość ma żywotność papieru gazetowego i trwałość błysku na monitorze. Inaczej z encyklopediami. Zainteresowani ludobójstwem dowiedzą się z Encyklopedii Katolickiej, że ukraińskie na Polakach (59 linijek tekstu), „najmniejsze liczbowo, przewyższało niem. i sowieckie bezwzględnością”. Na opisanie niemieckiego ludobójstwa  wystarczyło 37 linijek tekstu. Tyle samo zajęło przedstawienie sowieckiego. Ekspresowe, jak na EK, tempo ukazywania się ostatnich tomów – dzięki funduszom z Narodowego Funduszu Rozwoju Humanistyki  – przyniesie niedługo tom z literą „U”. To nie retoryczne pytanie: co robić, by był on źródłem uczciwej wiedzy o Ukrainie i Ukraińcach.

Ks. Bogdan Pańczak

{jcomments on}